Pierwsze kobiety przyjęto do polskiej policji w 1925 roku, ale tworzenie struktur policji kobiecej szło mozolnie; dopiero w drugiej połowie lat 30. służba kobiet faktycznie zafunkcjonowała - uważa historyk dr Robert Kotowski.
Według Kotowskiego 20-lecie międzywojenne było czasem wielkich przemian obyczajowych i społecznych. Pojawienie się kobiet w policji było z jednej strony efektem rozszerzania obszarów aktywności kobiet, w tym aktywności zawodowej, a z drugiej strony było konieczne, gdyż policja musiała się zmieniać. Pojawiły się nowe przestępstwa, które występowały masowo: sutenerstwo, nierząd, problemy z młodzieżą, problemy wychowawcze, rodzinne, przestępstwa wobec kobiet. Z tymi przestępstwami policja w męskim wydaniu do końca sobie nie radziła, dlatego trzeba było sięgnąć po żeńskie służby.
Pierwsza policja kobieca powstała w Stanach Zjednoczonych jeszcze w 1880 roku, potem kobiety w policji pojawiły się w Anglii, Niemczech, Holandii. W 1923 roku Liga Narodów zaapelowała do państwa członkowskich, żeby stworzyły struktury kobiece w policji, przede wszystkim do walki z handlem żywym towarem, czyli handlem kobietami i dziećmi.
Według historyka tworzenie tej służby w polskiej policji szło mozolnie. W 1923 roku pojawiły się przepisy wykonawcze, ale pierwsze szkolenie odbyło się dopiero w 1925 roku. Przeszkolono wówczas 30 kobiet, głównie pod kątem walki z nierządem, sutenerstwem, handlem żywym towarem. Szefową kursu, a potem struktur kobiecych, była Stanisława Filipina Paleolog. Policjantki skierowano na posterunki, ale nie wykorzystano ich potencjału.
Zapotrzebowanie na policjantki było większe, policja miała problemy kadrowe. Kolejne kursy zorganizowano w 1927 i 1929 roku. Cały czas kierownictwo policji podchodziło do kobiecej służby sceptycznie i nie potrafiło sobie poradzić z potencjałem kilkudziesięciu policjantek.
Dopiero w 1935 roku za kwestię kobiet w policji zabrano się bardzo solidnie; przeprowadzono kurs dla 50 policjantek, które skierowano na posterunki do Lwowa, Lublina, Poznania, Wilna, Warszawy i Łodzi. Dopiero od tego momentu można mówić o faktycznym zafunkcjonowaniu policji kobiecej, wówczas stworzono prawdziwe struktury. Polska policja kobieca stała się nawet wzorem do naśladowania i była wysoko oceniana przez starsze struktury angielskie czy amerykańskie. Angielki przyjeżdżały na wizyty przyglądać się pracy Polek.
Służba żeńska zdecydowanie różniła się od męskiej, policjantki nie wykonywały tych samych obowiązków, co ich koledzy. Kobiety wchodziły w środowiska sutenerów, domów publicznych, domów schadzek. Zajmowały się także pracą wychowawczą, gdyż uważano, że policjantka lepiej dotrze do młodzieży, dzieci, lepiej rozumie problemy społeczne kobiet. Rzadko spotykało się na początku policjantki w mundurach, dopiero potem kierownictwo stwierdziło, że bardziej wychowawczo jest, jeśli do młodzieży przemawia umundurowana funkcjonariuszka.
Opinia publiczna bardzo krytycznie, nieufnie podchodziła do żeńskiej policji. Policjantki były narażone na drwiny, szykany, utrudniano im pracę. Radziły sobie nie zwracając na to uwagi, konsekwentnie angażując się w pracę.
Kryteria przyjęcia kobiet do służby były dość ostre. Policjantką mogła zostać panna albo bezdzietna wdowa w wieku od 25 do 45 lat. Kandydatka musiała mieć nienaganną opinię, konieczna była też opinia jednej z organizacji kobiecych. W momencie zamążpójścia musiała odejść ze służby.
Dr Robert Kotowski jest dyrektorem Muzeum Narodowego w Kielcach, gdzie odbyła się konferencja. Naukowo zajmuje się historią kobiet w 20-leciu międzywojennym, przygotowuje habilitację o młodzieży żeńskiej w tym okresie. (PAP)